- No siemasz gwiazdooooooooo! Gdzie cie wcieło?- spytałam.
- A wiesz, oglądam sobie ciebie podczas pierwszej kąpieli...
- Że co?! To gdzie ty jesteś? U mnie w domu?!
- Yep.
- Ale jakim cudem?
- Sama mnie w nim zamknęłaś.
- Nie ruszaj niczego i sam sie też... No wiesz co! Zaraz tam będę.- powiedziałam i pobiegłam do mojego mieszkania. Otworzyłam drzwi i co w nich zobaczyłam? Zayna leżącego na podłodze i trzymającego się za brzuch.
- Zazza, co ci?
On nie odpowiedział tylko podał mi drżącą ręką moje zdjęcie, gdzie mam całą twarz umazaną czekoladą, a na głowie bitą śmietane z czerwonymi wisienkami. Sama się zaśmiałam, gdy sobie to przypomniałam. Malik nadal leżał na podłodze i rżał jak koń ze śmiechu. Wkurzyłam sie, więc złapałam go za nogę i wyciągnęłam z mieszkania. Zakluczyłam drzwi i znów zaczęłam go ciągnąć aż dotarłam do schodów. Wtedy się zatrzymałam. Chciałam go tak sprowadzić z nich. Niech sie poobija a co! On chyba domyślił się co jest na rzeczy i już sie nie uśmiechał.
- Nie zrobisz mi tego- powiedział chłopak. Ja nie odpowiedziałam i zaczęłam go dalej ciągnąć nie zważając na jego protesty i jęki. Gdy wyszliśmy na dwór wreszcie go puściłam.
- No powiem ci, ze lekki to ty nie jesteś. Kęgosłup mnie boli.- powiedziałam masując bolące miejsce.
- A co ja mam powiedzieć?! Zostałem storturowany na tych schodach! - wykrzyknął podnosząc się z ziemii.- Jedziemy do tego miasteczka?
- Taaaaak! - ucieszyłam się i sprawnie wdrapałam na miejsce pasażera. - No to wruuuuuuuuum!- wrzasnęłam, co wywołało kolejne ataki śmiechu u chłopaka. Po 15 minutach dojechaliśmy. Jezuuu..... jak ja dawno nie byłam w wesołym miasteczku!! Jednak zdziwiło mnie(znowu) , że zamiast iść w stronę wejścia idziemy dalej na parking.
-Emmm.... Ty mi nie uwierzysz. Ale wejście jest za nami a nie przed nami.- rzekłam zatrzymując się i zachowując powagę.
-Ale ty mi nie uwierzysz! Nie będziemy sami.- powiedział ze śmiechem Zayn.
-Co?! A ja taka nie umalowana i wogóle...- powiedziałam dla żartów. Ale zdziwiła mnie reakcja Malika. Podszedł do mnie, wziął moją twarz w swoje ręce i spojrzał mi głęboko w oczy mówiąc:
-Wyglądasz przepięknie. A teraz chodź, poznasz reszte chłopaków z zespołu.
Nie miałam nic do gadania więc poszłam za nim. Bałam się ich poznać, no bo co by było gdyby mnie nie zaakceptowali? Jednak moje przemyślenia zakończyly się pozytywnie po zobaczeniu śmiesznego widoku. Ten chłopak co sie zwie Louis chyba, siedział na barkach tego z loczkami. Farbowany blondasek z tym, co na ręku ma strzałki próbowali ściągnąć tego pierwszego z tego drugiego. Zazza doszedł do nich i myślałam , ze im pomoże. Ale jego zamiary były inne. Wyciągnąl telefon i zaczął ich nagrywać. Zapomniałam dodać, że wszyscy wrzeszczeli. Ten, jak mu tam było.... Aha, Louis wrzeszczał: Ty kradzieju marchewek! Ja ci pokaże zadzierać z władcą Louisem Wielką Marchewką! Loczek sie śmiał i wrzeszczał, bo ta wielka marchew ciągneła go za włosy. A reszta mówiła, sory krzyczała: Louis daruj Harremu! No po prostu ubaw po pachy! Kiedy do nich podeszłam, pierwszy zauważył mnie Garry? Nie, Larry? Już wiem! Harry. Od razu się wyprostował zrzucając z siebie Louisa. Ten upadĺ na zimię i też mnie wtedy zauważył, jak reszta zresztą. Zayn położył mi dłoń na plecach dając do zrozumienia, że mam bliżej podejść. Wtedy mnie przedstawił.
-Chłopaki, to jest Lejla. Lejla, od lewej Harry Louis Niall i Liam. Tak więc oto sławne One Direction!! -wrzasnąłby na końcu, ale wszyscy rzucili się na niego zakrywając mu buzię. Nie chcieli być rozpoznani. Ja natomiast znów zaczęłam się śmiać, bo utworzyli kanapkę. W końcu się opanowałam i zrobiłam im zdjęcie, po czym zaczęłam uciekać. Chłopcy wrzasnęli:
-Gonić piękną Lejlę!-i rzucili się do biegu. Z wf mam same 6, więc dość szybko biegam i nie tak łatwo było im mnie złapać. Udało się to Louisowi, ktòry wziąl mnie na ręce jak pannę młodą. Podbiegł do reszty i powiedział:
-Udzielcie nam ślubu! Moja wybranka już gotowa!
Ja sie tylko wyplątałam z jego uścisku i powiedziałam:
-A pytałeś wybrankę, czy ona tego chce?
Oni natomiast(oprócz Malika) stali wpatrzeni we mnie. Wreszcie odezwał się Niall:
-No kurwa! Nie dość że fajna, zabawna, przepiękna to jeszcze ma zarąbisty głos! Umiesz śpiewać?- spytał się mnie.
-Umiem ale wam nie zaśpiewam. - zakończyło się to jednym wielkim marudzeniem,ale w końcu, po 10 minutach weszliśmy na teren wesołego miasteczka. Od razu chłopacy zaciągnęli mnie do zamku strachu. Dla mnie to banalne i raz nawet zdjęłam prześcieradło ze sztucznego ducha. Natomiast chłopacy szli przytuleni do siebie i co chwila wrzeszczeli ze strachu. Po kilku innych atrakcjach doszliśmy pod to wielkie koło którego nazwy zapomniałam. Wszyscy się rozdzieliliśmy dwójkami. Kiedy Louis zakrzyknąl, że on podróżuje ze swoją niedoszłą małżonką, Harry powiedział:
-A więc mnie jednak zdradasz. Najpierw Elenaor, teraz Lejla a jutro kto? Justin Bieber?- i poszedł sobie z Zaynem. Wsiedliśmy do kabiny i podziwialiśmy widoki. Na moje nieszczęście, kiedy byliśmy na samej górze koło się zatrzymało. Louis jak zwykle panikował a ja tylko trzymałam się jego ręki. Można powiedzieć, że mam lekki lęk wysokości. Kiedy tak siedziałam z wiercącym się chłopakiem, jedna z belek utrzymująca nasz wagon na miejscu pękła i dyndaliśmy tylko na jednej. Ja upadłam na chłopaka prawie płacząc, a on mnie uspokajał i obejmował ramieniem. Wow, co za szybka zmiana nastawienia. Jeszcze przed chwilą wrzeszczał jak mała dziewczynka a teraz był całkowicie spokojny. Na szczę ście po 10 minutach naprawili to cholerstwo i ściągneli nas na dół. Reszty nie zdziwił widok wtulonej ze strachu w chłopaka dziewczyny. Pogotowie nas przebadało i po stwierdzeniu, że wszystko jest ok opuściliśmy to przeklęte miejsce. Wtedy spojrzałam na zegarek: 17.
-Przepraszam, ale muszę wrócić już do domu.
-Dobra, podwiozę cię- powiedział Louis. Dałam reszcie po buziaku w polika i wsiadłam do samochodu. Podałam chłopakowi adres i wyruszyliśmy. Przez całą drogę śmialiśmy się i gadaliśmy. Wymieniłam się z Tomlinsonem numerami i weszłam do domu. Mojej współlokatorki nie było, więc wywnioskowałam, że nocuje u chłopaka. Wzięłam prysznic i poszłam wcześniej spać, by odpocząć od dzisiejszych wrażeń.
***